Adusia właśnie zasnęła. To był długi dzień. a po zajęciach około 17:00 poszłyśmy z Panem Maćkiem karmić koniki marchewką.
Z tej błachej przyczyny, że Adusia na codzień koników nie karmi – mama postanowiła cyknąć kilka słodkich zdjęc z koniem😁
Trzeba było nacelować aparatem tak by w obiektywie naraz była Ada, mamusia i konik.
No cóż jak już pewnie się domyślacie mama, widząc już oczami wyobraźni zdjęcie to w albumie, który z dumą pokazuje rodzinie i znajomym straciła czujność.
Ten dziki MORFEUSZ (imię konia) by mamie kucyka prawie odgryzł! Morfeusz wyleczył mamę z robienia słodkich selfie, kiedy on znajduje się za plecami. Adusia już wiele razy jeździła na morfeuszu i bardzo bestię lubimy, ale kucyka mamusia by mu nie podarowała 😉